Przerwa na wagę złota

Z małej chmury, duży deszcz.
Nie miałam czasu na choroby, a wygląda na to, że kolejna mnie sama dopadła i to w sumie jedyny powód przez który znalazłam czas na sfotografowanie, obrobienie i opisanie nowych wyrobów. Jako, że koniec końców na razie nie robię w swoim wymarzonym zawodzie, to jednak  wciąż potajemnie w nim działam. I w taki sposób już dawno dawno temu dostałam zamówienie na złoty sygnet dla pewnego pana jako prezent od swojej żony oraz na serce z rubinów, które idealnie będzie pasować do pierścionka i kolczyków mojej mamy, która chciałaby nosić całość.:)
Tak więc, kiedy już obie Panie wybrały sobie wymarzony wzór i wszystko zostało odlane, zabrałam się za rozmiarówkę sygnetu co rodziło najwięcej problemów, gdyż mąż wyjechał na dłuższy czas i nie znaliśmy rozmiaru. Jednakże Pani R. wpadła na pomysł: kazała synowi zadzwonić do swojego taty i poprosić o zmierzenie średnicy obrączki, bo potrzebuje tego do zadania z matematyki. Pomysł prostu a efektywny. Zabawa była przednia ze zmniejszaniem pierścionka do rozmiaru 19 mm wewnątrz. Ale się udało. Od tego czasu skończyłam już pracować u mojego złotnika, więc zabrałam niedokończone prace i próbowałam wykonać wszystko w domu. Poniżej etap zaraz po szlifowaniu papierem ściernym.




 Następnie wzięłam się za zakuwanie rubinów: największą atrakcją był fakt iż nie posiadałam żadnych przyrządów do zakuwania kamieni:P Także mówcie na mnie pomysłowa Ola. Dzięki wiertłu 1,6 mm i różyczce 2 mm udało mi się wykonać miejsce na kamienie, mimo iż było to teoretycznie niemożliwe do wykonania.

Kolejno zaczynałam od wywiercenia miejsca, ułożenia kamienia i nałożenia łąpek złotych na kamień nie za pomocą specjalnych narzędzi, tylko zwykłymi szczypcami. I w taki oto sposób udało mi się zakuć prawie wszystkie rubiny.





Poniżej efekt po zakuciu 13 rubinów, przed przylutowaniem jednej łapki i zakuciem ostatniego rubina.







Co do sygnetu, to niestety musiałam dać zakuć cyrkonię złotnikowi, bo tutaj już nie mogłam jakkolwiek sobie poradzić. Ale za to mogłam wstępnie podpolerować pierścień. Zaraz po polerowaniu, jeszcze bez kamienia wyglądał tak:
Musicie mi wybaczyć brudne ręce od pasty :)







A teraz po wypolerowaniu i sygnetu i wisiorka oraz zakuciu ostatnich kamieni. Według mnie efekt zaskakująco piękny.

















I jak Wam się podoba?:)

Komentarze